Agnieszka Pietrzyk - "Ostatnie słowo"

Agnieszka Pietrzyk - "Ostatnie słowo"

Cześć wszystkim ☺️ 

Mieliście kiedyś tak, że po przeczytaniu książki byliście tak wbici w fotel, że nie wiedzieliście co macie powiedzieć? Mi się to właśnie przydarzyło. Zapraszam Was do PRZEDPREMIEROWEJ recenzji książki pt.: „Ostatnie słowo” pióra Agnieszki Pietrzyk. 

Kilka słów o fabule. 

William Kriger mieszka w Dawidach i zajmuje się wymyślaniem fabuł i zaczątków powieści dla innych pisarzy. Zlecenia w trosce o prywatność i względy osobiste przyjmuje wyłącznie mailowo. Pewnego dnia u progu jego drzwi zjawia się tajemnicza kobieta przedstawiająca się jako Wera, która również zleca mu napisanie początku powieści. William, wbrew regułom decyduje się pomóc kobiecie. Nie zdaje sobie sprawy z tego, że będzie to najtrudniejsza powieść w jego życiu.  

„GDY ZAGINIE TWOJE DZIECKO, to tak, jak gdybyś wpadł do czarnej dziury. Przytłoczy Cię uczucie, że już się z tego nie wydostaniesz”  

William przestawia klientce historię Weroniki, która przeżywa najgorsze chwile swojego życia. Zaginęła jedna z jej pięcioletnich bliźniaczek - Matylda. Cała wioska, w której mieszkali zostaje poruszona tym wydarzeniem. Policja i inne służby zostają zaangażowane w poszukiwania.  

To wydawałoby się początek świetnej powieści i tylko od Wery zależy, czy stanie się bestsellerem. Fikcja literacka jest wspaniałym buforem, w której autor może puścić wodze fantazji i poprowadzić losy bohaterów, które przecież nie wydarzyły się naprawdę. Ale czy na pewno? Wera i Weronika, postać realna i fikcyjna - wydawałoby się, że to tylko zbieżność imion i poza tym nic ich nie łączy... - a gdyby jednak istniało coś co złączyło losy tych dwóch kobiet?  

Pierwszy raz spotykam się z przypadkiem swego rodzaju „Bookcepcji” w literaturze. To co zrobiła Pani Agnieszka w swojej książce było tak dobre, że nawet teraz ciężko mi zebrać myśli. Kolejny ciężki temat na mojej rodzicielskiej drodze, ale jakże ważny. Chapeau bas za tą koncepcję literacką, za dbałość o każdy szczegół, za to, że wszystko „grało”. Historia niezwykle intrygująca, świetnie budująca napięcie, które utrzymuje czytelnika i sprawia, że chciałam więcej! Czuję się spełniona - każdy wątek otrzymał swoje zakończenia i nie mam tego „mrowienia”, że coś zostało niedopowiedziane. Nie wiem jak wy, ale ja nie cierpię tego uczucia, kiedy jakiś element układanki nie zostanie wstawiony na swoje miejsce. W tym przypadku obrazek został ułożony w piękną całość.

To było moje pierwsze spotkanie z autorką, ale po tym co tutaj zaprezentowała już teraz wiem, że nie ostatnie.  

Bardzo podobała mi się ta książka, życzę sobie i Wam więcej takich propozycji, a autorce weny na kolejne świetne historie ☺️ 

Za egzemplarz do recenzji bardzo dziękuję @Czwartastronakryminału 

Moja ocena: 

9🪶/10✨