Izabela Janiszewska - "W szponach"

Izabela Janiszewska - "W szponach"

Dzień dobry! 

 Dzisiaj przygotowałam dla Was recenzję książki, na którą serdecznie Was zapraszam :)

 Mowa tutaj o „W szponach” pióra Izabeli Janiszewskiej. Jest to moje pierwsze doświadczenie z tą autorką, ale coś czuję, że bardzo polubię się z jej twórczością.  

 

Główną bohaterką jest Julia Haner, która po traumatycznych przeżyciach i po stracie męża, wraz z synem przeprowadza się do domu rodzinnego jej męża w Grodzisku Mazowieckim. Niedługo po przeprowadzce, mały chłopiec zyskuje tajemniczego przyjaciela. Wydaje się, że istnieje on tylko w wyobraźni Beniamina, lecz gdy wokół zaczynają się dziać dziwne rzeczy, Julia zaczyna się zastanawiać, czy nie ma on bardziej fizycznego wymiaru.  

 

Akcja książki toczy się w 2019 roku przeplatana drugą i - jak się okazuje bardziej mroczną historią z roku 1996. Opowieść ta pochłonęła mnie już od pierwszych stron, ponieważ mieszkam niedaleko Grodziska Mazowieckiego. Uwierzcie mi, że dziwnie czyta się o miejscach, które się zna lub tamtędy przechadzało. Wtedy to wszystko nabiera jeszcze większego, głębszego wymiaru dla czytelnika i tak też było w moim przypadku. Zostałam pochłonięta przez tę opowieść już od pierwszego rozdziału. Musicie mi uwierzyć na słowo, że wyraziłam niepokój, czy aby na pewno powinnam czytać dalej tę książkę z obawy, iż te miejsca naznaczą się w mojej głowie negatywnie. Porzuciłam jednak te myśli i brnęłam dalej, coraz bardziej zaintrygowana tym co się wydarzy dalej.  

 

I wiecie co? Cieszę się, że to zrobiłam. To ile zawiłych relacji jest w tej opowieści zaskoczyło mnie samą. Każda decyzja podejmowana przez jej bohaterów, była niczym kostka domina i napędzała kolejne wydarzenia. Jestem pod wrażeniem jak autorce udało się ująć i składnie ułożyć tyle wątków, które wzajemnie się zazębiały, by finalnie ułożyć się w dość logiczną całość. Czuję tylko mały niedosyt. Niektóre wątki postaci nie zostały podsumowane, a ja z chęcią przeczytałabym jak zakończyły się ich losy. Poza tym nie mam najmniejszych zastrzeżeń co do tej książki, czytałam ją ogromną przyjemnością, przeplecioną z niepokojem i dreszczykiem emocji. Dawno nie przeczytałam książki, która utrzymywałaby klimat już od pierwszych stron, a Pani Izabeli udało się to uczynić i wytrwać do ostatniej strony.  

 

Bardzo polecam Wam „W szponach” i jeśli do tej pory wahaliście się czy sięgnąć po tę pozycję, to nie zwlekajcie ani chwili i zróbcie to - nie zawiedziecie się J 

 

Moja ocena: 

9🪶/10✨